Bohaterski policjant, który zastrzelił czterech terrorystów, atakujących niewinnych cywilów nożami i siekierą, jest dawnym żołnierzem sił specjalnych, który pracuje w nadgodzinach.
Zamężny ojciec, którego nazwisko nie zostało wymienione ze względów bezpieczeństwa, służył z Legionem – elitarną jednostką piechoty armii hiszpańskiej.
W swoim czasie był w wydziale szkoleniowym zakresu broni palnej i strzeleckiej.
Po opuszczeniu sił zbrojnych wstąpił do katalońskiej policji Mossos d’Esquadra, gdzie miał nadzieję na bardziej stabilne i mniej niebezpieczne życie.
Bohaterski policjant zazwyczaj pracuje w patrolu, udzielając porad sprzedawcom i rozmawiając ze szkołami o bezpieczeństwie.
Nie miał zamiaru dyżurować w czwartek, ale zgodził się na nadgodziny, po to, aby wesprzeć kraj po atakach tego samego dnia w Barcelonie.
Podczas patrolowania nadmorskiej promenady w kurorcie Cambrils, 75 mil od Barcelony, pięciu terrorystów postanowiło kontynuować czwartkową śmierć i zniszczenia. Jadąc z dużą prędkością, dżihadyści potrącili kilku pieszych na promenadzie, aż trafili na policyjny punkt kontrolny – przewracając samochód i raniąc jednego z oficerów.
Terroryści, którzy mieli na sobie fałszywe kamizelki samobójcze, wyskoczyli z samochodu uzbrojeni w noże i toporki.
Wykorzystując trening i doświadczenie wojskowe, oficer bez długiego namysłu wyciągnął broń i zastrzelił czterech z nich, prawdopodobnie ratując tym samych dziesiątki innych żyć.
Piątemu terroryście udało się uciec i dźgnąć przypadkową kobietę w szyję, zanim został zastrzelony przez innego oficera.
Koledzy policjanta opisywali go jako: „bardzo cichy, to nie prototyp Rambo”.
Policjant był bardzo skromny i spisał się odgrywając ważną rolę z dżihadystami.
Jasnym jest, że przechodzi on obecnie przez konsultacje psychologiczne, ale już wyraził chęć powrotu do pracy i kontynuowaniu jej.
Prezydent rządu regionalnego w Katalonii, Carles Puigdemont, osobiście podziękował policjantowi podczas wizyty na posterunku policji, a jego koledzy nagrodzili go spontanicznym aplauzem.
